Takie słowa słyszą moi pacjenci. Od różnych osób. To budzi ogromne wątpliwości wśród młodych rodziców.
Dlaczego?
Bo…
Boją się, że odpowiadając na potrzeby dziecka – przywiązują je do siebie nadmiernie i w przyszłości dziecko będzie miało takie same problemy, nadające się do terapii.
Obawiają się, że przywiązując się do dziecka – będą cierpieć, kiedy ono pójdzie w świat (tu można się pokusić o analizę stylu przywiązania danego rodzica, ale dziś nie o tym).
Mają przysłowiowego stracha, że popełniają ogromny błąd, skutkujący w przyszłości zaburzeniem nawiązywania relacji społecznych przez dziecko.
Ludzie, serio?
Wiem, że współcześnie ogromny nacisk kładzie się na to, by nie uzależniać się od innych, stawiać wyłącznie na siebie, być samemu dla siebie wsparciem i kochać siebie najmocniej na świecie.
Jasne, cudownie.
Ale przypomnę o paradoksie zależności.
I zapytam… Gdzie tu, w tej całej nauce o maksymalnym uniezależnianiu się od innych, jest miejsce na… Relację?
Bliskość?
Więź?
Przywiązanie?
I ja nie mam na myśli wyłącznie relacji rodzica z dzieckiem i odwrotnie. Ale też relacje przyjacielskie i romantyczne. Gdzie jest na nie miejsce…? Pytanie zostawiam otwarte.
***
Wróćmy do rodzica i dziecka… Rodzic, słyszący takie słowa, wpada często w gonitwę myśli, bo myśli, że odnoszą się do każdej relacji, również tej z maleńkim dzieckiem… Jeśli też tak masz to proszę zatrzymaj się. Człowiek nie jest stworzony do bycia w pojedynkę. Ale zupełnie inna jest relacja z dorosłym, a inna – ta z własną pociechą. Uwierz… Dziecko nie jest stworzone do bycia odrębnym bytem od chwili narodzin. A to oznacza dokładnie tyle, że…
Masz prawo być blisko swego dziecka.
Przytulać je.
Wspierać.
Nosić.
Masz prawo je… Kochać.
I przywiązać się do niego.
A ono może przewiązać się do Ciebie.
To proste, naturalne prawo.
Prawo do miłości.
I tym samym dziecko ma pełne prawo do tworzenia bezpiecznej więzi z Tobą jako rodzicem.
- 0 Comments
- bliskość
- niemowlę
- noworodek
- relacja
- rodzicielstwo
- styl przywiązania
- więź

